Wpis 2019-08-07, 21:19
„Nie rozumiem, ale akceptuję” - moje jakby nieformalne motto życiowe;)
Nie mam pojęcia skąd posiadam takie pokłady tolerancji, czy może jest to zwykły „tumiwisizm”... Tak, czy siak jest jak mówię - nie wnikam dlaczego ktoś postąpił w wybrany przez siebie sposób, nie analizuje, nie oceniam, a przyjmuję do wiadomości i akceptuję taką kolej rzeczy. Nie rzadko to boli. Boli jak cholera. Ale ta duma, która „nie wnika”, jest nie do przeskoczenia. No i tak sobie jestem. Taka niby obojętna, olewająca... a serce rwie się z rozpaczy, że straciło, przepadło, już nie ma...
Dodaj komentarz